Parę dni mnie nie było. Cóż. Brak czasu? Ciągłe wypady poza dom? Tak, zdecydowanie.
Właśnie niedawno wróciłam ze spotkania z bierzmowania. Całkowicie nie wiem po co tam poszłam skoro nie było pieczątek. Czyli tak jakbym była, huum.
Dzisiejszy dzień bardzo pozytywny. Wesoły jak mało który. Lekcje zleciały jak z płatka. Szybko do domu. Gdyby nie deszcz, zimno i jechanie do kościoła, żeby zobaczyć film o dziewczynie z nowotworem byłoby wspaniale, chociaż...
Siedzę sobie, zjadłam 'kolację' i piszę z paroma osobami na całkiem bezsensowne i głupie tematy, oprócz jednej osoby, z nią zawsze wszystko jest sensowne i ważne. K <3.
Jutro Angielski. Kartkówka. Polski. Odpowiedź i zadanie. Historia. Odpowiedź. Nie przeżyję tego, chyba nie pójdę do szkoły.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że za tydzień mam egzaminy gimnazjalne. Chyba łapię powolnego stresa. Zaczynam się bać i panikować jednocześnie. Nie zmienię tego, teraz nie ma odwrotu. Chcę to mieć już za sobą.
Chcę wakacje. Lato. Ciepło. Słońce. Wolny czas. Czas, tylko dla siebie i przyjaciół. Czuję, że tych wakacji nie zapomnę do końca życia. Chcę z nich zrobić najlepsze wakacje z całej mojej historii. Chcę, aby w końcu nie były nudne, żeby były właściwie wykorzystane i na maxa szczęśliwe, będą takie. Obiecuję.
moja ulubiona piosenka, tu