wtorek, 2 listopada 2010

Spacer

Właśnie niedawno wróciłam ze spaceru z Orianą. Spacer niby 'spacer'. Siedziałyśmy sobie na drodze na krawężniku a co :D. Co chwilę jeździły samochody i zatrzymywały się rzucając teksty typu "Czy wam życie nie miłe" "chcecie żeby was ktoś przejechał?" "Dziewczyny, nie widać was tu!" I tym podobne, na co odpowiadałyśmy ironicznie, że chcemy. Haha. No cóż taka rozrywka krawężnikowa :D No i pogadałyśmy trochę, powspominałyśmy sobie stare dzieje. Wróciłam do domu. Zjadłam sobie kolację. Zaraz idę zrobić sobie kawę. Jutro mam kartkówkę z angielskiego z jakichś głupich słówek których kompletnie nie umiem bo dowiedziałam się przed chwilą. Jakby tego było mało, mam sprawdzian z jakże kochanej Historii naszej Polski. Nie no zginę marnie :C nic nie umiem no po prostu kompletnie nic, eh. Jakoś przeżyję, może uda mi się ściągnąć coś od kogoś {raczej na pewno na Historii, na angielskim raczej na pewno nie}. Słucham muzyki, teraz akurat leci mi tutaj taki stary hicior Robbiego Williamsa pt. Feel. No i jakoś się toczy. Ooh, jeszcze przypomniała mi się rozprawka z Polskiego, matko ja tu zwariuję ! Urwał głowy mam już nie wiem od czego zacząć, na czym skończyć... Mam serdecznie dosyć szkoły, nauki, tych głupich ludzi dookoła mnie. Chcę wolne, chcę święta. W domu siedzieć obijać się o tak. Albo ferie - o! Zimno, siedzieć w cieplutkim domu. A nie zapierdziulać do szkoły... Od przestawienia zegarka godzinę w tył dzień okropnie szybko się kończy. Jest godzina 16:30 a na dworze ciemno. Paranoja. Gdzie te czasy, te lato kiedy to o 22 zaczynało ściemniać. Ja to chcę, tak mi brakuje. Wolności, ciepła, słonka, radości. O. Tego ostatniego to chyba najbardziej bo teraz coraz częściej czuję, że mi jej brakuje... Może to chwilowe, może niedługo przejdzie- nie wiem. Ale czuję wielką niechęć do życia aktualnie jestem na etapie budzę się-zmuszam się do przetrwania dnia-idę spać. Nic innego mnie nie obchodzi. Szkoła, obowiązki. Phi, nie myślę nawet o tym. Źle? Oj, nawet bardzo. Wiem, że jak teraz zlekceważę sobie szkołę potem będzie jeszcze gorzej. Jest III klasa w której muszę się przyłożyć a jakoś mi to nie idzie, pomimo stałych postanowień. No nic. To żegnam, do jutra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz